Ciche lato


Renata Tańczuk

Pejzaż dźwiękowy wypełniony dźwiękami pszczół uruchamia wyobraźnię i przywołuje obraz lata. Masowe ginięcie pszczół i innych owadów, spowodowane między innymi działalnością człowieka, zmienia radykalnie nasze doświadczenie tej pory roku. Czy tworzenie futurystycznych pejzaży dźwiękowych, których elementem będą dźwięki pszczół, może zmobilizować nas do działań proekologicznych? Jaka jest moc sprawcza ćwiczeń z dźwiękowej wyobraźni?


 

Znali niegdyś te cudła złotego pomiotu,

A dzisiaj, zaniedbani w swych mgieł niedobrzysku,

Podziwiają skrzydlatą szaradę rozbłysku

I chyżą łamigłówkę brzęczącego lotu!

 

Ale, drogę powrotną zwęszywszy w odmęcie,

Pszczoły lśnią się gromadą już co chwila rzadszą,

Już — w świat się przedostając, gasną na zakręcie, —

Już ich — nie ma! — A oni wciąż patrzą i patrzą…[1]

 

Przez wiele lat w pogodne czerwcowe i lipcowe dni droga do domu mojej babci, a dziś mojej mamy, zmieniała się w salę koncertową. Gdy zbliżałam się do jej początku, słyszałam ciche niskie tony, które stawały się coraz bardziej wyraźne, wibrowały, gęstniały, nabierały kształtów. Wokół unosił się intensywny zapach kwitnących lip, powietrze pulsowało słodkimi rytmami[2] nadchodzącego lata.

Z artystkami z lipowej alei poznał mnie dziadek, który zabierał mnie do jednego z ich lokum w pobliskiej wiosce. Tam mogłam zobaczyć je z bliska, mogłam je podglądać, gdy wracały z koncertów. Być może w obawie, że kolejny występ nie będzie równie piękny, nie przestawały grać w pasiece. Wystarczyło przyłożyć ucho do ula, aby je usłyszeć. Cisza panowała późną jesienią i zimą.

Nasze spotkania nie były łatwe. Dziadek był z nimi zaprzyjaźniony, więc pozwalały mu się dotknąć, zaglądać za kulisy, a nawet dzieliły się z nim tym, co uzyskały z gaży koncertowych. Co innego ja, zawsze się ich trochę bałam. Bywało, że bolesnym ukłuciem dawały mi do zrozumienia, że jeszcze nie jesteśmy tak zaprzyjaźnione, abym mogła przyglądać im się bez obawy. A jednak, podobnie jak dziadek, zakładałam na głowę kapelusz z siatką i stawałam obok niego, gdy przychodził do nich z wizytą. Najpierw wprawiał w ruch dymiarkę, jakbyśmy mieli kadzidłem oddać cześć boginiom. Później delikatnie otwierał drzwiczki do sanktuarium i przez szybkę sprawdzał, czy mają się dobrze i czy pora do odwiedzin dogodna. Potem podnosił baldachim i wyjmował nieco bezceremonialnie kolejne plastry z ich skarbami.

Letnie ule spowijała zawsze niesamowita atmosfera. Zapach, dźwięk, smak, nieustanna krzątanina – lato było darem pszczół, a może, jak pisał Maurice Maeterlinck, one były jego duszą: „Obdarzając człowieka miodem i woskiem, pszczoły wywdzięczają mu się za opiekę nad swoim gatunkiem, ale dary owe są niczym wobec przysługi, jaką mu świadczą, zwracając jego uwagę na upojne lato, na powaby czerwca, na ową niezmierną harmonię pogodnych dni, każda bowiem ich czynność wiąże się nierozerwalnie z błękitem nieba, z rozkwitem łąk, pól i lasów, z najrozkoszniejszą porą w ciągu całego roku. Pszczoły to dusza, dusza lata, to zegar znaczący okres dosytu i bujności życia, to skrzydło unoszących się woni, to samoświadomość promieni słońca, to pobrzęk jaźni ogarniającej cały świat, to pieśń atmosfery przeciągającej się rozkosznie na wygodnej leży, a przelot ich jest widomym znakiem, motywem muzycznym owych niezliczonych radości i upojeń rodzących się z ciepła i żyjących w światłości. Przez pszczoły dochodzimy do zrozumienia szczęśliwych chwil, jakie daje nam przyroda. Temu, kto je zna i kocha, lato bez pszczół wyda się smutne i tak niepełne, jak gdyby nie wydało na świat ani ptaków, ani kwiatów”[3].

Od kilkudziesięciu lat lato traci duszę. Europejska pszczoła miodna, Apis mellifera, zapylająca 71 spośród 100 gatunków roślin uprawnych, które jak się szacuje, dostarczają 90% pożywienia na świecie, wymiera[4]. Masowe ginięcie pszczół sprawia, że lato staje się ciche[5]. Jego brzmienia są coraz bardziej przytłumione. W 1901 roku Maeterlinck przepięknie opisał letni koncert pszczół: „Nie wiadomo, czy [pszczoły – R.T.] są posłuszne okolicznościom zewnętrznym, czy na decyzję ich wpływa drganie nagrzanego latem powietrza, złociste promienie słońca, tak ponętne dla bartnika, czy to one wywołują ową muzykę pracy, pobrzęk życia, co niby fala wznosi się i opada wszędzie dookoła, co zdaje się być zarazem akompaniamentem do śpiewu rozkosznie rozkwitłych koron kwietnych, hymnem ich szczęścia i bratnim pogłosem harmonijnej gamy zapachów, w której dzwonią tony goździków, tymianku, majeranku i tysięcy innych śpiewaków. Mają one niezawodnie całą gamę tonów, nawet my sami rozróżniamy w ich brzęku głębokie zadowolenie, groźbę, gniew i przestrach. Mają swój hymn królewski, refreny radości i psalmy bólu, znany im jest poza tym długi, tajemniczy okrzyk bojowy dorosłych księżniczek, wyrzucany donośnie podczas walk i utarczek poprzedzających lot miłosny. Nie wiadomo, czy nie mąci im ciszy przypadkowa muzyka dolatująca do ula, pewne jest tylko, że nie robią sobie nic z hałasu, jaki wytwarzamy w pobliżu ich miasta; słyszą go zapewne, ale wiedzą, że to odgłosy innego świata i nie zwracają na nie wcale uwagi. Jest natomiast pewne, że my słyszymy jedynie małą cząstkę tego, co pszczoły mówią, i że wydają mnóstwo dźwięków, na które nasze organy słuchowe nie są dostatecznie wrażliwe. […] Kiedy zdarzy się nieszczęście i na miasto napadnie znany straszliwy bandyta, pożeracz miodu, Sphinx Atropos, olbrzymia ćma zwana trupią główką od znaku, który ma na głowie, kiedy zabrzmi dziwny, ponury i przeraźliwy jej hymn, którego obezwładniające działanie ogarnia wszystkich obrońców – wówczas wieść straszliwa krąży z wielką szybkości, ogarnia cały ul i napawa obywateli miasta dreszczem”[6]. Dziś opis ten budzi we mnie poczucie straty, tęsknotę i smutek. Podejrzewam, że młodsi czytelnicy Życia pszczół uznają, że tylko pszczelarz mógł usłyszeć dźwięki lata. Oglądając film Markusa Imhoofa pt. Więcej niż miód (2012), ukazujący przekształcenie życia pszczół w kapitalistyczną harówkę, nie sposób nie skonstatować, że to my jesteśmy „straszliwym bandytą”. Masowe ginięcie pszczół, choć ma różne przyczyny, niezaprzeczalnie jest także rezultatem naszych działań. Związane z antropocenem zmiany klimatyczne są odpowiedzialne za coraz cichsze lato[7].

Z archiwum autorki

 

Masowe ginięcie pszczół jest sugestywnym znakiem, który pomaga uzmysłowić sobie skalę tragicznych konsekwencji antopogenicznych zmian. Jedną z częściej powtarzanych i powszechnie znanych sentencji ukazujących skutki utraty gatunków jest ta o pszczołach, których wyginięcie oznacza szybką zagładę ludzkości. Milknące dźwięki pszczół są dla nas wyzwaniem, aby usłyszeć antropocen i „nauczyć się widzieć świat jako całość”[8]. Powinny być również impulsem do działania, szukania alternatyw dla konsumeryzmu i kapitalistycznego instrumentalizmu.

Słuchanie pszczelich pejzaży dźwiękowych – nagranych lub napotkanych – z uczuciem nostalgii ma, jak sądzę, znacznie mniejszy potencjał wyzwalania działania. Tęskne nasłuchiwanie raczej paraliżuje niż rusza z miejsca. Być może lepszym rozwiązaniem jest to zaproponowane przez Rosamund Portus i Claire McGinn uczestnikom warsztatów zorganizowanych 26 sierpnia w 2018 roku w Yorku w Wielkiej Brytanii – mianowicie wyobrażenie sobie jak wyglądałby, brzmiałby oraz jak odczuwany byłby świat bez pszczół i stworzenie pejzażu dźwiękowego takiego świata[9]. Autorki warsztatu podążyły za sugestią Kathryn Yusoff i Jennifer Gabrys dotyczącą potencjału ćwiczenia imaginatywnego – wyobrażania sobie przyszłości i umiejscawiania się w niej – dla „zrozumienia zmian klimatycznych i budowania zbiorowej odporności”[10]. Tworzenie futurystycznych pejzaży dźwiękowych świata bez pszczół stymulowało uczestników do rozważenia szerszych problemów środowiskowych. Pszczoły, ze względu na ich wagę dla naszego życia, bogactwo wiązanych z nimi znaczeń i wartości, skutecznie pobudzały wyobraźnię i dyskusję nad zmianami klimatycznymi. Warsztaty uświadomiły ich organizatorkom konieczność podkreślania związku zjawiska ginięcia pszczół z innymi problemami klimatycznymi i środowiskowymi. Zdały sobie one także sprawę, że wybierając pszczoły na reprezentantki problemów klimatycznych, trzeba uważać, aby działań proekologicznych nie sprowadzić do zwiększenia nasadzeń kwiatów w ogrodach czy, dodajmy, zakładania miejskich pasiek. Choć są one ważne i przynoszą pozytywne efekty, nie są przecież wystarczające.

Użycie dźwięku jako medium komunikacji o zmianach klimatu jest wartą rozważenia alternatywą dla tradycyjnych, na przykład fotograficznych, sposobów komunikacji o kryzysie ekologicznym. Jak argumentują autorki, jest to alternatywa pozytywna, sugestywna i empiryczna. Istotna jest tu, jak sądzę, zdolność dźwięku do wywoływania emocji, do tworzenia wrażenia immersji, a także jego taktylność. Dźwięk porusza nas emocjonalnie, ale i dotyka fizycznie, co wydaje się nie bez znaczenia dla niwelowania naszego dystansu do wielkich problemów antropocenu.

Nie wiem, jak brzmiały futurystyczne pejzaże dźwiękowe tworzone przez uczestników warsztatów, choć opisy podane przez Rosamund Portus i Claire McGinn dają nam pewne o nich wyobrażenie. Jak już wspomniałam, impulsem dla ich kreacji była świadomość straty – wymieranie pszczół. Pejzaże dźwiękowe miały być naznaczone tą stratą i z tego powodu żal, tęsknota i lęk wydają się od nich nieodłączne. A może warto nadać pracy wyobraźni jeszcze inny kierunek i spróbować tworzyć pejzaże dźwiękowe naznaczone nie brakiem, lecz obecnością? Takie, które wywoływać będą pozytywne emocje, powodować pełne napięcia oczekiwanie wyobrażonych pejzaży dźwiękowych, a przede wszystkim – inicjować działania na rzecz ich zaistnienia. Konstruowanie przyszłych pejzaży dźwiękowych, których elementem mogłyby być także dźwięki pszczół, trzeba rozpocząć od rozpoznawania współzależności bytów, które tylko odnosząc się do siebie, stają się i tworzą świat, swój dom (oikos). Lekcji współzależności, a także wzorów dla partytury takiego pejzażu mogłyby dostarczyć nam pszczoły z ich umiejętnością rezonowania ze środowiskiem i zestrajania poszczególnych istnień[11]: „Tak, świat owadów to świat hałaśliwy, nieustanny szum akustyki: brzęczenie, stukanie, skrzypienie, cykanie. Tak, to także świat wibrujący, tak wrażliwy, że nawet delikatny wiatr może go zakłócić, a nawałnica może sprawić, że wszystko zamilknie lub zostanie zagłuszone. Tak, to także świat chemiczny: nieustanny, niemożliwie złożony, szalenie pomysłowy molekularny labirynt atraktantów, repelentów, mikstur, trucizn i masek. Oraz tak, jak wiemy od pszczół miodnych von Frischa, to świat bezpośredniej fizycznej intymności – dotykania, obmacywania i dzielenia się substancjami, a także świat sygnałów wizualnych. To świat intensywnie interaktywny, krajobraz, w którym zwierzęta tego samego i różnych gatunków łączą się i komunikują. Słuchaj. Słyszysz go? Dzięki pejzażowi dźwiękowemu niepewnie wkraczamy w szerszy, bogatszy świat”[12].

 


[1] Fragment wiersza Bolesłwa Leśmiana Pszczoły, https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/napoj-cienisty-pszczoly.pdf; dostęp: 2.05.2021.

[2] „Słodkie rytmy” to tytuł krótkiego filmu animowanego Kazimierza Urbańskiego z 1965 roku, do którego muzykę napisał Krzysztof Penderecki. https://ninateka.pl/film/slodkie-rytmy-animacja-smf, dostęp: 15.04.2021.

[3] Maurice Maeterlinck, Życie pszczół, Wyd. MG, Kraków 2017, s. 91.

[4] United Nations Environmental Protection, Emerging Issues: Global Honey Bee Colony Disorders and other Threats to Insect Pollinators, 2010, https://wedocs.unep.org/bitstream/handle/20.500.11822/8544/-UNEP%20emerging%20issues_%20global%20honey%20bee%20colony%20disorder%20and%20other%20threats%20to%20insect%20pollinators-2010Global_Bee_Colony_Disorder_and_Threats_insect_pollinators.pdf?sequence=3&isAllowed=y 9, dostęp: 15.4.2021.

[5] Nawiązuję tu do słynnej książki Rachel Carson Silent spring z 1962 roku. Autorka zarysowała w niej dramatyczną wizję wiosny bez śpiewu ptaków, których egzystencji, podobnie jak ludzi, zagraża stosowanie DDT 9.

[6]  Tamże, s. 41.

[7] Mam tu na myśli użycie pestycydów, zmiany fenologiczne, których rezultatem jest zmniejszenie dostępnych dla owadów zapylających roślin.

[8] Nicholas Mirzoeff, Jak zobaczyć świat, tłum. Łukasz Zaremba, Wydawnictwo Krater, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kraków/Warszawa 2016, s. 244.

[9] Rosamund Portus, Claire McGinn, Bees, Extinction and Ambient Soundscapes: An Exploratory Environmental Communication Workshop, „Humanities”, vol. 8, no. 3, 2019.

[10] Tamże, s. 7. Autorki przywołują tekst: Kathryn Yusoff, Jennifer, Climate Change and the Imagination, „WIREs Climate Change”, nr 2, 2011, s. 516–534.

[11] Inspirująca jest tu dla mnie książka Jussi’ego Parikki Owady i media (Jussi Parikka, Owady i media, tłum. Mateusz Borowski, Małgorzata Sugiera, Wydawnictwo Księgarnia Akademicka, Kraków 2017).

[12] Hugh Raffles, Insectopedia, Pantheon Books, New York 2010, s. 274.

 


Wykorzystane materiały dźwiękowe:

Tito Lahaye, honey bees, https://freesound.org/people/Tito%20Lahaye/sounds/84441

fromesound, Bees, https://freesound.org/people/fromesound/sounds/394829

inalchemy, bees in meadow close to a hive, https://freesound.org/people/inalchemy/sounds/260787

 

Bibliografia

Carson Rachel, Silent spring, Houghton Mifflin Company: The Riverside Press, Cambridge/ Boston 1962.

Maeterlinck Maurice, Życie pszczół, tłum. Franciszek Mirandola, Wyd. MG, Kraków 2017.

Mirzoeff Nicholas, Jak zobaczyć świat, tłum. Łukasz Zaremba, Wydawnictwo Krater, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kraków/Warszawa 2016.

Parikka Jussi, Owady i media, tłum. Borowski Mateusz, Sugiera Małgorzata, Wydawnictwo Księgarnia Akademicka, Kraków 2017.

Portus Rosamund, McGinn Claire, Bees, Extinction and Ambient Soundscapes: An Exploratory Environmental Communication Workshop, „Humanities”, vol. 8 no. 3, 2019, s..

Raffles Hugh, Insectopedia, Pantheon Books, New York 2010.

Yusoff Kathryn, Gabrys Jennifer, Climate Change and the Imagination, „WIREs Climate Change”, nr 2, 2011, s. 2.